13.05.2021.r.
Na stronie portalu naszego kolegi Stanisława https://patologialowiecka.blogspot.com edytowany został materiał prasowy o tytule jak powyżej. By pozostałe materiały nie zakłóciły bardzo mocnego przekazu jaki ten felieton sobą niesie dla czytelnika, choć tego czynić nie powinienem ale pozwoliłem sobie na pełne skopiowanie tego tekstu w celu dalszego przekazu.
Chata przyrodnika w całej okazałości - wymaga gruntownej opieki.
Po prawej typowa czatownia Włodzimierza PUCHALSKIEGO.
Znany nam wszystkim Włodzimierz PUCHALSKI był prekursorem fotografii i filmu przyrodniczego. To własnie dzięki niemu całe pokolenia młodych ludzi mogły sobie pozwolić w tamtym czasie na wejście w świat niedostępny i pełen tajemnic w uroczyskach i mszarach gdzie przed nim między bezkresnymi rozlewiskami i łąkami mieniącymi się w lecie soczystą trawą pełną ziół i kwiatów polnych, a w zimę przykrytych pierzyną śniegu.
Snującymi się od wczesnych godzin porannych mgłami, które od czasu do czasu, rozpruwane skrzydłami przez rozkrzyczane i rozbudzone ptaki, w dali słyszalnymi głośnymi pluskami wody na brzegu Biebrzy i na przyległych moczarach wypełnionych sitowiem, autorami których były przepiękne i majestatyczne zwierzęta jakimi były i są najpiękniejsze dostojne biebrzańskie łowie.
Włodzimierz PUCHALSKI (1909 - 1978)
Wszak nie ja miałem pisać o odwiedzinach godnego gościa w chacie w uroczysku nad Biebrzą. Oddaje wtedy pióro dla kol. Stanisława.
Prezes Naczelnej Rady Łowieckiej
profesor Paweł Piątkiewicz przed chatą Włodzimierza Puchalskiego
Włodzimierz Puchalski ur. 6 marca 1909 roku w Mostach Wielkich to postać ze wszech miar wielka i wielce zasłużona dla rodzimej przyrody. Już w dzieciństwie zaraził się fotografią od swego ojca, który fotografował zwierzęta i krajobrazy. Już przed wojną w wieku 14 lat gdy otrzymał od swego dziadka pierwszy mieszkowy aparat fotograficzny zaczął uprawiać fotografię przyrodniczą. Po ukończeniu studiów na Akademii Rolniczej i uzyskaniu tytułu inżyniera agronoma w latach 1933 - 1936 był asystentem profesora Witolda Romera na Politechnice Lwowskiej gdzie razem pracowali nad metodami robienie filmów przyrodniczych. Dziś mało kto pamięta, że Włodzimierz Puchalski już od 13 roku życia był myśliwym. Fakt ten może warto uświadomić "zielonym" pokazując, że z dzieci biorących udział w polowaniach mogą wyrosnąć wielcy miłośnicy przyrody.
Przedstawiając w wielkim skrócie postać Włodzimierza Puchalskiego warto przypomnieć, że był prekursorem w zastosowaniu obrazów filmowych i zdjęć do wykładów uniwersyteckich czyli swoistego "Power Pointa" był pierwszym polskim fotografem, który otrzymał złoty medal za zdjęcie na Wielkiej Olimpiadzie Łowieckiej w Berlinie za zdjęcie dzika w lesie. Włodzimierz Puchalski fotografował min. polowania organizowane przez prezydenta Mościckiego w tym to z uczestniczącym Goringiem. Sześciokrotnie do 1939 roku zdobywał pierwsze miejsca w konkursie fotograficznym Łowca Polskiego.
W życiorysie Włodzimierza Puchalskiego można znaleźć mnóstwo wątków nadających się na scenariusz pełnometrażowych filmów lub do napisania mnóstwa książek. We wszystkich jednak dominowały by watki związane z łowiectwem, umiłowaniem przyrody zwłaszcza ptaków, tworzenie wielu wspaniałych albumów, doskonałe filmy przyrodnicze itp. Wszystkie łączyło by jedno miejsce: skromna, licząca dziesiątki lat chata we Wsi Morusy gdzie spędzał większość swojego czasu i skąd udawał się z ciężkim sprzętem filmowym do budowanych przez siebie czatowni na pobliskich rozlewiskach Biebrzy. To ta nastrojowa i tchnąca historią i duchem tamtych dni chata była jego ostoją w której przebywał najchętniej i w której tworzył.
Pośród wielu pamiątek znajdujemy odręczny zapis o treści szczególnej. Włodzimierz Puchalski napisał, że żegna się z umiłowaną chatą i tekst zakończył słowem "Żegnaj". Do chaty tej nigdy już nie wrócił. Realizując swoje kolejne marzenia podczas wyprawy na Antarktykę dnia 19 stycznia 1978 filmując pingwiny dostał ataku serca i zmarł. Tam tez został pochowany.
Dziś dawny współpracownik Łowca Polskiego służy swoim nazwiskiem do organizowania corocznego konkursu fotograficznego. Pozostawił jednak coś więcej: chatkę stanowiąca swoistego rodzaju relikwie po wielkim człowieku. Tu każdy drobiazg mówi o przyrodzie, wielkiej do niej miłości, uczy szacunku i wpływa na sposób myślenia. Okolice pełne są ornitologów i zwykłych obserwatorów z kraju i zagranicy jednak do chaty tej rzadko ktoś zagląda i korzysta z możliwości osobistego spotkania z Włodzimierzem Puchalskim, którego dobry duch wypełnia jej pomieszczenia.
Profesor Paweł Piątkiewicz prezes Naczelnej Rady Łowieckiej
wizytuje zabytkową chatę Włodzimierza Puchalskiego.
Ostatnio losami tego wspaniałego pomnika wielkiego myśliwego zainteresował się prezes Naczelnej Rady Łowieckiej profesor Paweł Piątkiewicz, który oglądając mnóstwo pamiątek nie krył niezadowolenia, że obiekt na którym można by oprzeć współprace z miłośnikami ptaków, pokazać łowiectwo z najlepszej strony i wykazać się troską o wartości jakie bez wątpienia przekazuje ten obiekt - chata niszczeje. Nie zdołał też ukryć wzruszenia czytają pożegnalny list Włodzimierza Puchalskiego. Profesor Paweł Piątkiewicz stwierdził, że omówi sprawę muzeum Włodzimierza Puchalskiego na posiedzeniu Naczelnej Rady Łowieckiej aby zastanowić się w jaki sposób uratować tą wielką i wspaniałą spuściznę z pożytkiem jaki niewątpliwie mógłby odnieść Polski Związek Łowiecki.
Przedruk ze strony https://patologialowiecka.blogspot.com Autorstwa Stanisława PAWLUKA
Włodzimierz Puchalski to piękna postać to prawdziwy miłośnik przyrody . Dorobek dokumentalny posłuży potomnym ,dziś musimy pamiętać o takich ludziach .