top of page
DSC_0036.JPG

Wiosenna opowieść
Synogarlice
w gnieździe na balkonie

Wiosna ma swoje powtarzające się co roku odwieczne prawa i rytuały. Mieszkając w bloku wielorodzinnym swój kontakt z przyrodą możemy ujawnić w niewybredny i w jakimś sensie nie banalny sposób nowym wystrojem balkonu poprzez małą uprawę kwiatów doniczkowych, które dają wiele przyjemności i w jakiś sposób uatrakcyjniają nasze ponure i niemal powtarzające się w swojej formie blokowce. A gdy pokłonimy się odpowiednim roślinom to z całą pewnością pozbędziemy się w okresie letnim uciążliwych i natrętnych owadów. W tym jednak roku coś się zmieniło na moim balkonie, para gołębi wyprzedziła mnie  w zagospodarowaniu przestrzeni do swoich potrzeb, oczywiście ptaki te obficie brudzą balkony ale to są koszty, które ponosimy chcąc cieszyć się z bezpośrednim kontaktem z przyrodą.

Przez pewien czas z dużą częstotliwością odwiedzały mój balkon przylatujące i przynoszące drobne źdźbła suchych traw i skrzętnie układając je na zawieszonej od wewnętrznej strony balustrady półce, gołębie - synogarlice tureckie. 

Już w tym momencie wiedziałem, że jakakolwiek próba zniechęcenia gołębi do zaprzestania budowy gniazda w tym miejscu już nie przyniesie żadnego rezultatu, i zrezygnowałem z uciążliwości bycia takim nieprzyjaznym rzekłbym wrednym dla ptaków, a poza tym gdzieś te miejskie jakże urocze gołębie muszą spełnić swoją biologiczną powinność. Wówczas dosłownie w sposób symboliczny pomogłem tej parze przy budowie ich własnego gniazda.

Założyłem kosz wiklinowy i wyścieliłem go suchymi trawami. Gołębie wówczas coraz częściej przylatywały i za każdym razem z zainteresowaniem i swoistym pewnym zacięciem poprawiały źdźbła traw, według swojego uznania niemal przeplatając jedno w drugie tak by utworzyć w suchej ściółce delikatne wgłębienie w środku gniazda.

Po jakimś czasie  częstotliwość odwiedzania gniazda zwiększyła się do tego stopnia, że pewnego ranka zauważyłem w gnieździe jedno małe jajko, wielkości dosłownie półtora, może dwóch centymetrów, nie dotykałem jego. A następnego ranka w gnieździe były już dwa jajeczka w kolorze jasnej kości słoniowej. 

Według dostępnej literatury dowiadujemy się, że synogarlice w sprzyjających warunkach mogą wyprowadzić od 3 do 4 lęgów. Możliwe również są legi w okresie zimowym. Podczas lęgu w gnieździe pojawiają się z reguły po dwa jajka. Wysiadywaniem zajmują się oboje rodziców. Okres wylęgania trwa od 14 do 15 dni czasami do 18 dni w zależności od aury. Natomiast pisklęta opuszczają gniazda po 20 dniach wówczas gdy stają się lotne.

Synogarlice odżywiają się z reguły nasionamiowocami traw i roślin zielnych oraz chwastów, resztkami pokarmu człowieka – do których zaliczają się jadalne odpadki i rozsypany pokarm dla zwierząt domowych (np. kur czy kaczek). Zimą najlepiej dokarmiać ją mieszaniną ziaren.

Na terenie Polski sierpówka jest objęta ścisłą ochroną gatunkową. Na Czerwonej liście ptaków Polski została sklasyfikowana jako gatunek najmniejszej troski (LC). W latach 2013–2018 liczebność krajowej populacji lęgowej szacowano na 1 082 000 – 1 346 000 par. W latach 2007–2018 populacja lęgowa na terenie kraju wzrosła o około 71%.

Okresy legow.jpg

Turkawka zwyczajna, turkawka (Streptopelia turtur) – gatunek średniej wielkości ptaka wędrownego z rodziny gołębiowatych (Columbidae) również występuje w Polsce choć jest w mniejszości, a dodatkowo narażony jest na wyginięcie. 

Zamieszkuje EuropęWyspy Kanaryjskie, północną AfrykęSudan i środkowo - zachodnią Azję po Afganistan i obszary dalej na wschód do północno -zachodnich Chin. W Europie najwięcej osobników  zasiedla RosjęTurcjęHiszpanię i Francję. Przeloty w IV – V i VIII – IX. Zimuje w afrykańskich rejonach pasa sawann od Senegalu po Etiopię. Niektóre populacje mają swe zimowiska bliżej, tzn. w basenie Morza Śródziemnego.

 

Polsce można ją spotkać na terenie całego kraju, w tym w niższych górach. To średnio liczny, miejscami nieliczny, ptak lęgowy.

 

W Polsce i Europie Środkowej turkawkę uznaje się za zwiastuna prawdziwej wiosny, bo przylatuje na przełomie kwietnia i maja, podczas gdy inne dzikie gołębie są już w naszych lasach od marca.

Synogarlica turecka zwana popularnie sierpówką należy do gatunku gołębi i podobnie jak gołąb łowny w Polsce - Grzywacz czy też popularny na rynkach miejskich gołąb pocztowy wywodzący się w prostej linii od gołębia skalnego. Gołąb skalny (Columba livia) to gatunek średniej wielkości ptaka z rodziny gołębiowatych. Pierwotnie zasiedlał południową Europę, północną Afrykę oraz zachodnią i centralną Azję. Obecnie spotykany na każdym kontynencie z wyjątkiem Antarktydy.

Skalny.jpg

Gołąb skalny

Turkawka.jpg

Turkawka

Do informacji dotyczącej Synogarlicy tureckiej zwanej sierpówką dołączona została tablica poglądowa dotycząca "okresów lęgów ptaków łownych" w celach porównawczych w odniesieniu do  poszczególnych gatunkach ptaków. 

Mając dosłownie na wyciągnięcie ręki siedzące w gnieździe synogarlice mogłem skupić się na ich obserwacji, zachowaniu, wzajemnej współpracy i adoracji przy pilnowaniu i wysiadywaniu jajeczek.

Oglądając podobne sytuacje na zdjęciach w internecie widziałem jakąś formę ingerencji człowieka, postanowiłem że moja ingerencja w tym przypadku pozostanie na poziomie pozostawieniu tego gniazda w spokoju i nie płoszeniu ptaków.

Taki układ widzę, że ptakom bardzo odpowiada nie ukrywam, że mi również. Tym bardziej, że mogę podglądać w sposób ciągły zachowanie  gołębi nie płosząc ich i nie strasząc.

 

Są sytuacje w ich zachowaniu, że porównuję to z pewna formą kłótni rodzinnej, gdzie wysiadujący gołąb, który spędził całą noc na gnieździe zaczyna gruchać i nie może doczekać się zmiennika, po dłuższej chwili gdy pojawia się przy gnieździe drugi gołąb zauważam niezadowolenie a nawet formę złości. Gdy zmęczony gołąb wysiadywaniem jaj chciałby jak my to mówimy rozprostować nogi a zmiennika nie ma - gdzie jest - czeka i czeka - a zmiennika nie ma. Gdy pojawi się można zauważyć, że niezadowolenie wzrasta tak mocno, że nawet dochodzi do pewnego rodzaju spięcia pomiędzy ptakami, nie tylko w gnieździe ale i w powietrzu.

Nie jest regułą takie zachowanie, wielokroć zauważam, że porozumienie i pełna zgoda dominują w gnieździe i czasami nawet dochodzi do wymiany czułości pomiędzy ptakami jest to wyjątkowo sympatyczne gdy widzę jak jeden gołąb dba o piórka drugiego swojego towarzysza, a momentami przytula się szyją do szyi swego towarzysza.

Go do gniazda wsypałem trochę ziaren grochu i kaszy zbożowej, siedzący gołąb w gnieździe na jajach nie zauważa tych przysmaków. Lecz gdy tylko wstanie by ustąpić miejsca zmiennikowi natychmiast skłania się i posila tymi ziarnami i nasycony odlatuje, opuszczając zmiennika i gniazdo z jajami.

Wysypane ziarna w koszu wiklinowym obok gniazda bardzo mocno kuszą małych złodziejaszków jakimi są pospolite wróble. Czasami zaglądają do kosza by podkraść kilka ziaren. Ale zbliżają się do nich z wielkim dystansem i obawą i dużym respektem przed ekspresją i niezadowoleniem właścicieli tego gniazda. 

Gołąb siedzący w gnieździe bardzo agresywnie daje po sobie odczuć, że taka sytuacja nie jest dla niego komfortowa. stroszy pióra, podnosi na niewielką wysokość sterówki skrzydeł a gdy to nie pomaga w ostateczności używa własnego dzioba, który niestety jest bardzo skuteczny w odganianiu wróbli.

Po pewnym okresie wysiadywania jaj, pojawiły się dwa małe pisklaki, mające zamiast piór delikatny beżowo - żółty meszek, oczy na tyle duże, że mała główka nie może ich pomieścić i wyglądają przez to niczym stwory z nie tego świata. Gy próbują podnieść swoją główkę kręci się ona w każdą stronę a w końcu ze zmęczenia opada i opiera się na wyłożonym sianku.

 

Zaobserwowałem moment pierwszego karmienia  tych maluchów. Rzeczywiście, tak jak w źródłach jest to opisane karmione są przez swoich opiekunów wydzieliną podobna do rozrzedzonego białego serka i stąd wzięło się powiedzenie, że ptaki karmione są ptasim mleczkiem. A przez to przeniosło się to do naszego słownictwa i wówczas gdy mówimy o człowieku który ma niemal wszystko że mu tylko brakuje ptasiego mleka. Skądś się to bierze.

W tym momencie gołąb siedzący w gnieździe przyjął formę bardzo płaską, otulając swoje pisklęta i chroniąc je niczym kołderką. Chroniąc je od wszelkich niesprzyjających maluchom warunków atmosferycznych.

Czytając o biologi ptaków dowiadujemy się o znakomitych właściwościach wzroku, mogącego dostrzec wiele rzeczy i sytuacji z dalekiej odległości w sposób jaskrawy i bardzo dokładny.

Zaobserwowałem, że gołąb siedzący na gnieździe bardzo mocno wpatruje się w przestrzeń wyszukując zagrożenia, a czasami mam wrażenie, że patrzy na to wszystko co może zobaczyć przez szybę okna w moim mieszkaniu, czy może z tej strony nie istnieje jakiekolwiek zagrożenie dla niego i jego potomstwa.

Wspomniałem o drugim rodzicu, który cały czas znajduje się w pobliskiej okolicy, tym razem zaobserwowałem go na dachu sąsiedniego budynku w sąsiedztwie gniazda kawki ulokowanego pod zabezpieczeniem z blachy - jak ona się tam zmieściła?, wpatrującego się w stronę gniazda w którym siedzi drugi rodzic opiekujący się malutkimi pisklętami.

Ciąg dalszy ....

Czy ptakom jest chłodno?

Ptaki jako zwierzęta ciepłokrwiste z całą pewnością odczuwają chłód i złe warunki atmosferyczne. Z cała pewnością nie okazują tego w sposób spektakularny, jednak po ich zachowaniu można zdecydowanie stwierdzić że odczucie chłodu jest im nie obce i potrafią się przed nim w sposób dość specyficzny chronić.


W dniu dzisiejszym pogoda nie należała do tych wybranych i oczekiwanych szczególnie pod koniec miesiąca maja. Dzień był chłodny i raczej z przelotnymi opadami, wieczór dość mocno spowodował spadek temperatury że wskazanie na termometrze spadło poniżej 10 stopni C.

Patrząc na siedzącego na gnieździe gołębia widziałem, że jest mu rzeczywiście chłodno. Nastroszył niemal wszystkie pióra na swoim drobnym ciele przysłaniając tym samym większą powierzchnią małe pisklęta skulone pod ciałem gołębia. 

 

Wydaje się, że powiedzenie dość popularne o gęsiej skórce, wówczas gdy jest nam chłodno, lub czujemy jakiś dyskomfort związany z temperaturą otoczenia ma swoje uzasadnienie własnie w zachowaniu ptaków. Gdy stroszą swoje pióra tym samym zwiększając ich powierzchnię a jednocześnie zmniejszają przepływ powietrza pomiędzy piórami co pozwala utworzyć swego rodzaju poduszkę powietrzną zatrzymującą ciepło bliżej skóry. Te zachowanie jest również zauważalne wśród zwierząt leśnych dziko żyjących jak jelenie , sarny czy nawet dziki. Gdy podczas chłodu stroszą sierść tym samym zatrzymując ciepłe powietrze, które stanowi w pewnym sensie naturalny izolator termiczny.

 

Sierść ssaków jednak w zasadniczy sposób różni się od piór ptasich. W okresie zimowym sierść łosia, jelenia czy sarny jest w kształcie rurki wypełnionej w środku powietrzem co chroni i ociepla, w okresie wczesnej wiosny następuje wymiana sierści i zwierzęta gubią starą sierść zastępując ja delikatniejszą w okresie letnim. Jesienią następuje ponowne gubienie i wycieranie sierści letniej i zastąpienie jej sierścią zimową.

 

Ptaki jednak takiej wymiany piór nie mają, aczkolwiek przed okresem zimowym przybywa piór puchowych, wiosną pióra te przez ptaki są tracone. Z tego też powodu dawniej na wsiach tradycyjne skubanie gęsi odbywało się wczesną wiosną tak by nie utracić gospodarczo cennego puchu. Puch ten gospodynie skubały z podbrzusza gęsi i kaczek choć tu rzadziej, tam jego było najwięcej i był najdelikatniejszy. Dlatego nie ma czego się dziwić z tego powodu, że pisklęta wybierają podbrzusze jako najdelikatniejsze miejsce i w sumie najcieplejsze by dojrzewać po wykluciu się z jajka. Podobna sytuacja występuje niemal u każdego gatunku ptaków. W przypadku kaczki Edredona która wykorzystuje własny puch do budowy gniazd a pióra te i tak zbierane się w przyzwoitych ilościach przez ludzi zamieszkujących tereny Grenlandii czy Skandynawi do szycia ciepłych puchowych ubrań wytrzymujących skrajnie niskie temperatury.

DSC_0050.JPG

Ciąg dalszy ....

Co jedzą pisklęta?

Pisklęta wykluwają się po 14-15 dniach. Klucie się gołębia nie powinno trwać dłużej niż 10 godzin, gdy trwa dłużej to znaczy, że pisklak jest słaby, a powodem tego może być słabe żywienie, zaziębienie jaj lub czynniki genetyczne.

 

Drugie jajo kluje się w ciągu 24 godzin. Młode gołębie po wykluciu są ślepe, pokryte żółtym puszkiem, ich głowy są duże, oczy również.

W gnieździe lęgowym gołębie leżą tuż obok siebie głowami zwróconymi w obie strony.

 

Rodzice karmią pisklaki przez pierwsze trzy dni mleczkiem, które powstaje w wolu samca i samicy.

Karmienie piskląt odbywa się w ten sposób, że pisklęta wkładają swoje dzioby do dziobów rodziców, tak jak na zdjęciu poniżej, po czym następuje odruch wymiotny i pokarm trafia do przełyku pisklęcia.

 

Pisklaki po 10 dniach karmione są tylko w dzień. Gołębie karmią pisklęta przez 20 dni 4-5 razy na dobę.

 

Trudnym okresem dla młodych gołębi jest przestawienie się na inną karmę i okres, gdy samiec goni samicę do zakładania nowego gniazda.

Ciąg dalszy ....

Na co chorują gołębie?

Tak jak wcześniej zaznaczyłem liczebność krajowej populacji lęgowej szacowanej w latach 2013–2018 oscylowała na poziomie 1 082 000 – 1 346 000 par. W latach 2007–2018 populacja lęgowa na terenie kraju wzrosła o około 71%. Świadczy to niewątpliwie o dużej odporności tego ptaka na zachorowania ale na to ma wpływ dość spore rozdrobnienie tej populacji w terenie a jednocześnie brak dużego zagęszczenia i skupisk tego gatunku ptaka w środowisku.

Synogarlica turecka nie jest odporna na zagrożenia chorobowe występujące w środowisku naturalnym, kontakt z innymi ptakami może doprowadzić do swego rodzaju epidemii co skutkuje zmniejszeniem populacji ptaków w środowisku naturalnym poprzez zainfekowanie chorobami.

 

Zagrożenia chorobowe istnieją całkiem zbliżone do tych jakie możemy spotkać wśród gołębi hodowlanych. Jednak w tym przypadku wchodzi w rachubę duże zagęszczenie gniazd w jednym miejscu i kontakt z wieloma ptakami, co w przypadku synogarlicy jest kontaktem ograniczonym. Mimo to istnieje zagrożenie przenoszenia infekcji poprzez jednego z najbardziej popularnych ptaków jakim jest wszechdobylski wróbel, który niestety ma bardzo duży udział w przenoszeniu wszelkiego rodzaju infekcji i robaczyc, poprzez swoją natarczywość i wszechobecność.

Wśród zagrożeń chorobowych możemy wyodrębnić następujące grupy:

Choroby bakteryjne gołębi

Choroby grzybicze gołębi

Choroby pasożytnicze gołębi

Choroby wirusowe gołębi

Pasożyty wewnętrzne gołębi

Pasożyty zewnętrzne gołębi

Źródło danych: http://www.golebie.biz/category/choroby-golebi/

Piękno i niewątpliwy urok powołanego nowego życia już od samego początku skazany jest na walkę z zagrożeniami jakie samo życie od samego początku przynosi tym ptakom, nawet jeśli są one wpisane na listę LC muszą zmagać się z wieloma przeciwnościami. Nie zapomnijmy że gołębie, są nie mile widziane na naszych balkonach czy też parapetach bo i w takich miejscach możemy doszukać się gniazd, ale w okresie lęgu zapewnijmy im spokój do tego stopnia by nie przeszkadzać i nie utrudniać wyprowadzenia nowego pokolenia jakże pięknych choć nie lubianych w mieście głębi.

Ciąg dalszy ....

Jakie zagrożenia czyhają na gołębie?

Na gołębie czyha wiele niebezpieczeństw tak ze strony środków technicznych - pojazdów kołowych, maszyn rolniczych, źle wykonanej lub awaryjnej instalacji elektrycznej, czy też ze strony organizmów żywych począwszy od ptaków drapieżnych poprzez wrony, kawki a przede wszystkim sroki i bezpańskie zdziczałe koty domowe.

Kilka dni temu spotkałem się z leśniczym, któremu temat podjęty przeze mnie nie jest obcy z jednej strony pod względem zawodowym ale również jako pasjonata przyrody. Zwrócił on szczególną uwagę na zagrożenie ze strony srok, które są ptakami wszystko żernymi ale z przewagą pokarmu białkowego. To one stanowią przyczynę likwidacji niejednego gniazda w okresie wylęgu czy też utraty młodych piskląt.

Zapewne jest to okrutne ale przyroda ma swoje prawa z którymi my ludzie w wielu wypadkach nie możemy się zgodzić lecz w tym momencie następuje niemal natychmiast uzupełnienie niedoboru powstałego przy utracie takiego lęgu. Para która utraciła lęg w niedługim czasie ponawia go i w takim momencie najczęściej udaje się takiej parze wyprowadzić młode. Sytuacje takie mają miejsce najczęściej w przypadku par nie doświadczonych lub młodych. Starsze ptaki wybierają miejsca do założenia gniazd bardziej ukryte i w ich rozumieniu bezpieczniejsze. Moja miejscówka dla synogarlicy jest zdecydowanie miejscem bezpiecznym, choćby dla tego że jestem częstym gościem dla rodziny gołębi podglądając je a szczególnie małe pisklęta, patrząc jak z dnia na dzień rosną, ciesząc moje oczy. 

Wcześniej zwróciłem uwagę na częste odwiedziny mniejszych kuzynów, którzy podkradają wrzucone do gniazda ziarna zbóż a tym samym mogą zainfekować małe pisklęta  niepotrzebną chorobą.

Za każdym razem staram się uchwycić w zdjęciach małe pisklęta, które tak skrzętnie ukrywane są przez opiekuńcze gołębie. Widać jednak na zdjęciach że z niemal dnia na dzień małe pisklęta rosną i już z niemała trudnością mieszczą się pod ciepłą pierzynką rodzicielskiego pierza. 

Ciąg dalszy ....

Gołąb w kulturze, heraldyce i religii.

Gołąb jest uważany jako pierwszy ptak udomowiony a w dalszej kolejności wykorzystywany gospodarczo przez człowieka. W czasach starożytnych gołąb służył człowiekowi jako ten, który przenosił informacje, w kulturze człowieka gołąb występuje w literaturze i poezji, w religii tak judaistycznej jak i chrześcijańskiej ptak ten występuje jako zwierze ofiarne, tak jak to czytamy w Starym Testamencie w Księdze Kapłańskiej: 

7 Jeżeli zaś ktoś jest tak ubogi, że nie może przynieść owcy, to jako ofiarę zadośćuczynienia za grzech, który popełnił, przyniesie dwie synogarlice albo dwa młode gołębie dla Pana, jednego jako ofiarę przebłagalną, drugiego jako ofiarę całopalną. 

8 Przyniesie ją kapłanowi, a ten ofiaruje najprzód tego gołębia, który jest przeznaczony na ofiarę przebłagalną. Ściśnie jego główkę przy karku, ale jej nie oddzieli. 

9 Potem pokropi ścianę ołtarza krwią ofiary przebłagalnej. Reszta krwi będzie wyciśnięta na podstawę ołtarza. To jest ofiara przebłagalna. 

10 Drugiego gołębia złoży jako ofiarę całopalną według zwyczaju. W ten sposób kapłan dokona przebłagania za grzech, który tamten popełnił, i będzie mu odpuszczony.

Gołąb w religii chrześcijańskiej jest głęboko zakorzeniony i symbolizuje Ducha Świętego. Dla nas jest symbolem wierności i oddania, natomiast gruchanie gołębia jest obecnie źle spostrzegane a od starożytności kojarzone jako stękanie starca. No cóż Gołąb towarzyszy człowiekowi od wielu wieków, utożsamiany był z wieloma symbolami w wielu wiarach i religiach.

Spotykamy go również w heraldyce. Mimo bliskości tego ptaka dla człowieka gołąb bardzo rzadko występuje w herbach, na oznakach orderowych i jako atrybut świętych. W czasach obecnych napotykamy gołąbka pokoju w herbach państwowych CypruCypru PółnocnegoGwineiFidżi i Tonga. Widniał jako gołąb na insygniach francuskiego orderu św. Ducha, jako gołąbek pokoju na insygniach wschodnioniemieckich odznaczeń. Do dziś noszony jest krzyż hugenocki, odznaka francuskich kalwinistów, z gołębiem symbolizującym Ducha Świętego. Symbolika gołębia wykorzystana jest również w grafikach i symbolice Organizacji Narodów Zjednoczonych a także odznaczeń powiązanych z instytucjami współpracującymi z ONZ. 

Medal 01.jpg
Medal 02.jpg

Medal "Zasłużony w służbie pokoju" nadawany przez Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ

Ciąg dalszy ....

Jeszcze kilka dni temu maleńkie pisklęta wyglądały jak dwie małe brązowe kuleczki, ledwo można było je dostrzec w gnieździe na tle wyschłej zeszłorocznej trawy. Dzisiaj już z tych małych jeszcze skrzydeł wyrastają pierwsze pióra, dzięki którym dzisiejszy pisklaczek, jutro lotny gołąb będzie mógł wzbić się w przestworza łapiąc podmuchy powietrza w swoje dzisiaj jeszcze małe skrzydła.

DSC_0046.JPG

Zdjęcie tylko dla przypomnienia jakimi małymi kuleczkami były te dwa pisklęta.

A dzisiaj dosłownie niespełna kilkanaście dni od złożenia jaj przez gołębice, są niczym małe miniaturki swoich rodziców. A to minęło dosłownie kilka dni od wyklucia z tych jakże małych jajeczek wielkości niespełna dwóch centymetrów.

 

Jaki ten cud narodzin jest piękny. 

Ciąg dalszy ....

Ogólnie gołębie są spostrzegane jako ptaki brudzące elewacje i dachy ta ksywka,że powiem kolokwialnie przywarła już do tych ptaków. Nikt jednak nie obserwuje tych ptaków tak blisko jak to czynie tegorocznej wiosny.

Zaobserwowałem pewne zachowanie, które łamie jednak ogólny stereotyp jaki przywarł do tych ptaków ogólnie zwanych "Brudasami".

Kosz który przeznaczyłem na zbudowanie gniazda dla gołębicy w celu złożenia jaj był na tyle duży że z powodzeniem swobodnie zmieściły by się dwie takie rodziny i jeszcze było by wolne miejsce.

 

Okazuje się, że w miejscu gdzie wykluły się pisklęta, zostało ono mimo wszystko zabrudzone przez odchody piskląt. W dniu dzisiejszym gołębica pozostawiła te miejsce i przesunęła w inne, w czyste miejsce w koszu. Takie zachowanie przekonuje mnie że mimo wszystko dbałość o czystość gniazda jest cechą wrodzona tych ptaków. I wybór takiego miejsca jakie stworzyłem tym ptakom w koszu wiklinowym był wyborem świadomym i genetycznie uwarunkowanym w zakresie dbałości o czystość piskląt w gnieździe.  

Do osiągnięcia lotności tych piskląt zostało jeszcze trochę czasu, nawet pomimo tego, że te jakże niewielkie przed paroma dniami pisklęta obecnie rosną jak na przysłowiowych drożdżach. 

Pokażą dla mnie coś ciekawego i odkryją skrywane przed ludzkimi oczyma tajemnice.

Ciąg dalszy ....

Kolejny dzień opieki nad pisklętami. Ranek 4 czerwca był chyba jednym z najcieplejszych jak do tej pory porankiem. Około godziny 5 z minutami widziałem jak gołębica karmiła swoje pisklęta, ale już około godziny 6:30 opuściła gniazdo by powrócić do niego po przeszło godzinie. 

Sądziłem że gniazdo zostało opuszczone przez wysiadująca parę, jednak nie co pewien czas przylatywał jeden z gołębi by sprawdzić czy wszystko jest w należytym porządku. 

Przylatując, siadał na poręczy balustrady i dokładnie się rozglądał, następnie przyglądał się bacznie w kierunku gniazda i siedzących w nim piskląt. Gdy stwierdził że jest wszystko tak jako pozostawił dopiero przeskoczył z poręczy balustrady do gniazda. Takie zachowanie było powtarzane kilkukrotnie nim na dłuższa chwile przysiadł w gnieździe i objął opieka swoje pisklęta.

Wydaje się że jest to zachowanie w kierunku stabilizacji i unormowania temperatury w gnieździe i naturalny proces wychłodzenia piskląt by nie dopuścić do przegrzania, co jest równie niebezpieczne jak przechłodzenie.

Widać że para gołębi w naturalny sposób reguluje temperaturę w gnieździe a tym samym prowadzi zrównoważona gospodarkę energetyczną w gnieździe.

Ciąg dalszy ....

Te małe kuleczki z przed paru dni już zaczynają się pierzyć. Gdy siedzą skulone w gnieździe ze schowaną główka pomiędzy malutkie skrzydełka,niemal  zlewają się z tłem jakie daje ściółka gniazda. Coraz częściej pozostają pisklęta same, odwiedzane są jedynie przez zawsze wścibskie wróble, które podkradają wysypane w gnieździe ziarno.

Wydawało by się że pisklęta zostały porzucone, a jednak nie. Opiekujący się nimi rodzić z pełną odpowiedzialnością i troską odstąpiły od ciągłego siedzenia w gnieździe i dogrzewania powoli dorastających piskląt i zamieniły tę cechę opiekuńczości rodzicielskiej na obserwowanie gniazda z niedalekiej odległości siedząc na pobliskim kominie w każdym momencie będąc czujnym by w odpowiednim momencie stanowczo zareagować.

Dzisiejszej nocy pisklęta pozostały same w gnieździe, Wtuliły się w siebie, jedno w drugie, tworząc jednolitą zwarta kuleczkę, która na tle siana była całkowicie nie zauważalna.

Pod wieczór pisklęta widać było że oczekują przylotu jednego z rodziców ale po stwierdzeniu że żadne z nich nie odwiedzi piskląt uznały zapewne że czas poradzić samemu sobie.

Poranek natomiast okazał się pełen radości ze strony piskląt, nie tylko do gniazda przyleciał jeden z rodziców ale przyniósł posiłek, który pisklęta łapczywie połykał pobierając go z przełyku rodzica.

Widać było radość piskląt a zarazem silny głód który z całych sił starały się pokonać przyniesionym posiłkiem.

 

Widać już, że nie tak dawno małe kuleczki wyrosły na miniaturki swoich rodziców. Na każdym ze skrzydeł oraz na grzbiecie wyrastają stałe pióra, które nie są już w barwie puchu piskląt a w kolorze piór swoich rodziców.

Rodzice tych małych piskląt nie próżnują i pomimo tego, że obecne pisklęta jeszcze nie osiągnęły  lotności by opuścić gniazdo w którym przyszły na świat to ich rodzice już planują kolejny lęg.

Kolejne zdjęcia ujawniają skrywane życie dzikich ptaków, nie zauważane przez przeciętnego mieszkańca bloku w którym na jego obrzeżach zagnieździły się synogarlice.

Coraz częściej rodzice pozostawiają pisklęta same w gnieździe, nawet w nocy pozostają same skulone w kłębuszki i ukryte w gnieździe przed ewentualnymi wrogami.

Po raz pierwszy pisklęta prostowały swoje skrzydła, już widać że niedługo nadejdzie okres lotny i niestety przyjdzie mi się na dobre rozstać z moimi podopiecznymi na balkonie.

Proszę zwrócić uwagę na prowadzoną higienę piór tych jeszcze małych a już dorosłych piskląt, ta umiejętność z całą pewnością nie została przekazana przez rodziców a nabyta została od samego urodzenia, jakby czynność czyszczenia piór była czynnością wrodzona a nie nabytą.

 

Twierdze tak dla tego, że podczas prowadzonych przeze mnie obserwacji nie zauważyłem by w tym czasie rodzice piskląt w jakikolwiek sposób dbali o swoje upierzenie.

Zauważyłem że podsypywane przeze mnie ziarna grochu i kaszy perłowej znikają. Podejrzewam że jest to sprawka starszych gołębi, które za każdym razem schylają swoje łepki by posilić się przed kolejnym lotem z gniazda.

Nie ukrywam, ale przekonany jestem że moja subtelna pomoc pierw przy budowie gniazda a następnie przy podsypywaniu ziaren jest dobrze odbierane przez synogarlice. 

Kolejny dzień w rodzinie Synogarlic.

Tak jak każdego poprzedniego dnia gołębie sprawują opiekę nad swoimi pisklętami, które z każdym kolejnym dniem stają się doskonałą kopią swoich rodziców.

Gdy zbliżam się do piskląt, one okazują zaniepokojenie i rzekłbym strach okazując to poprzez chowanie małych główek w skrzydła tak jakby to własnie one stanowiły obronę i tarczę przed ewentualnym zagrożeniem.

Daleki jestem od zrobienia tym maluszkom krzywdy, uważam że nawet dotknięcie ich może przynieść szkodę choćby przez odrzucenie przez rodziców ze względu na pozostawiony inny zapach na ciele maluchów. Tak więc pozostaje wyłącznie wykonanie kilku zdjęć dokumentujących codzienne życie rodziny Synogarlic. Co dla mnie sprawia niewątpliwą przyjemność w podziwianiu tak cudownego aktu narodzin i wzrastania nowego pokolenia ptaków, które ubarwiają nam życie i rozweselają otoczenie swoim śpiewem.

W moim opracowaniu wspomniałem już o kilku zamieszkujących Polskę gatunków gołębi lecz na koniec pozostawiłem bardzo popularnego w Polsce gołębia grzywacza.

Gatunek tego gołębia jest popularnym ptakiem łownym w Polsce i wielu z nas myśliwych oczekuje otwarcia sezonu gdy będzie można pójść na pola i tam spróbować swoich sił podczas polowania.

Na stronach facebook'a

Fundacja Ochrony Głuszca

wstawiła krótki tekst:

 

"100 procentowy wzrost populacji!

Najnowsze badania pokazują, że na przestrzeni ostatnich 20 lat ze 123 gatunków ptaków 43 ginie, 42 są stabilne, 6 los jest niepewny, a jeden gwałtownie rośnie!

Gatunkiem, którego populacja wzrosła w ostatnim 20-leciu o 100 procent jest gołąb grzywacz. Jest gatunkiem łownym, w całej Europie i bardzo intensywnie się na niego poluje.

Zabawne, że wszystkie organizacje anty-łowieckie uznają polowanie jako główny powód wymierania ptaków!"

 

Zmiany w zachowaniu zwierząt są zauważalne niemal na każdym kroku. W miastach pojawiają się łosie, które nawet nie odwiedzały nas w pomorskich lasach. Nie wspomnę o danielach wszech obecnych na ulicach szczególnie wieczorami, a o lisach, kunach nawet nie wspomnę. Tych zwierząt jest naprawdę w miastach bardzo dużo i to czasami przeraża choć ogólnie można powiedzieć że te zwierzęta boją się ludzi ale mimo to zawsze stanowią zagrożenie w środowisku zamieszkałym przez ludzi.

FOG.png
Gluszec.jpg

Zmiany w zachowaniu behawioralnym w tym przypadku ptaków a szczególnie gołębi grzywaczy są zauważalne niemal z roku na rok.

 

Gołębie zakładają już gniazda wszędzie tam gdzie inne ptaki rezygnują choćby z powodu bliskości człowieka. Wielokroć zdarza się że nawet grzywacze nie uciekają spod nóg, kół rowerów czy samochodów. Do tego stopnia ich strach przed kontaktem z człowiekiem został zachwiany.

 

Co innego poza miastem na polu czy w lesie jest to ptak czujny i płochliwy raczej nie wchodzi w kontakt z człowiekiem.  Podobnie dzieje się z synogarlica choć ona jest jednak ptakiem bardziej płochliwym i kontakt z człowiekiem nie jest przytłumiony zdobyciem pożywienia czy ochrony w trakcie lęgów.

 

Instynkt zachowawczy w zakresie kontroli "strachu" przed człowiekiem jest znacznie większy niż w przypadku innych ptaków z gatunku gołębiowatych.

Zdjęcie z pisklętami wtulonymi jedno w drugie posiada niewątpliwy urok. Żadnej złości, czy zawiści jedynie jak by to zwał tylko miłość.

Pisklęta osiągnęły już wiek około trzech tygodni. Mimo to widać wyraźną różnicę w wyglądzie i w wielkości piskląt chociaż dzieli je jedynie jeden dzień od pojawienia się jajka oraz od samego wylęgu.

 

Widać dokładnie, że pierwszy pisklak jest zdecydowanie silniejszy i masywniejszy, choć nie jest negatywnie ustosunkowany do drugiego pisklęcia. Mimo to siła i sprawność jest decydująca w regule przetrwania w życiu jakie czeka te ptaki.

Do tej pory trochę przestraszone pisklęta tuliły się jedno do drugiego a tym samym wtapiały się w ściółkę zalegającą w gnieździe. Obecnie dokładnie widać że pisklęta staja się lustrzana podobizna swoich rodziców. Tym samym są zdecydowanie odważniejsze i pewniejsze. Podnoszą swoje główki by bacznie obserwować otaczający je świat.

Czasami rand kosza wykorzystują jako swoistą grzędę, czasami gimnastykując się i ćwicząc prace skrzydeł  czy też prostując raz jedną a następnie drugą nóżkę przy okazji mocno prężąc swoje mięśnie.

 

Mimo tego że są już sporymi ptakami w dalszym ciągu korzystają wyłącznie z dokarmiania swoich rodziców.

 

Różnica jednego dnia wyraźnie wpływa na zachowanie piskląt w ten sposób że te większe pierwsze korzysta z dokarmiania i tym samym utrudnia młodszemu pobieranie pokarmu.

 

Jednak następuje rzecz nie mająca precedensu.

 

Karmienie jednego rodzica obserwowane jest przez drugiego, gdzie po zakończeniu dokarmiania tego większego pisklaka, podlatuje drugi gołąb i próbuje nakarmić pisklaka mniejszego jednocześnie odseparowując pisklaka, który przed chwilą był karmiony.

Nie sądziłem że więzy rodzinne u synogarlic są na tyle  rozwinięte, że pozwalają o dbałość o te mniejsze pisklęta, te które wykluły się o jeden dzień później.

W dniu dzisiejszym tj. około czwartego tygodnia od wylęgu w godzinach porannych starszy pisklak, a raczej dokładna mniejsza kopia swoich rodziców zaczął intensywnie machać swoimi skrzydłami, w jakimś momencie wszedł na rant wiklinowego kosza i coraz silniej machając skrzydłami odbił się od kosza i wzbił się w powietrze. 

Mimo godzin porannych, obserwowałem ten moment dokładnie, z chwilą oddalania się młodego gołąbka od gniazda, rodzice jedno jak i drugie w tym samym momencie wzbiły się z miejsca w którym czuwały przez cały  czas siedząc na pobliskim kominie i poleciały śledząc swoją pociechę do miejsca w którym postanowiło zasiąść. Ten fakt jedynie tylko potwierdził duże oddanie rodziców i poświęcenie do samego końca, do całkowitego usamodzielnienia się pisklęcia i całkowitego poradzenia sobie z troskami jakie  niesie każdy kolejny i następny dzień.

 

Tym, samym możemy stwierdzić że osiągną w swoim rozwoju wiek lotny. I przyszedł czas na rozstanie. Trochę smutno mi się zrobiło bo przez ten czas w jakiś sposób przyzwyczaiłem się do tych pisklaków. 

Zauważyłem że nawet po opuszczeniu gniazda przez starsze pisklę , młodsze nie pozostało opuszczone przez rodziców. W niedługim czasie po odlocie starszego pisklaka podleciało jedno z rodziców i natychmiast zaczęło karmić pisklę które pozostało w gnieździe. 

Z zachowania tego młodszego wynika, że jego pobyt w gnieździe również jest już naznaczony odejściem i oddaleniem się w nowe obce dla niego życie, którego jest niebywale ciekawe chłonne poznania.

Moje spostrzeżenia i obserwacje nie są oparte na naukowych opracowaniach, nie zawierają naukowych treści a jedynie są opisem tego wszystkiego co działo się w gnieździe podczas całego okresu począwszy od budowania gniazda, zniesienia jaj, wylęgu aż do pojawienia się małych piskalków i obserwacji ich podczas pierwszych dni od wykluciu po osiągnięcie wieku lotnego tych ptaków. 

Miło mi będzie za jakiś czas, gdy spoglądając w niebo zaobserwuję synogralice turecką, która latając w przestworzach i bawiąc się byciem wolnym, okaże się być może tą, która pojawiła się na moim balkonie, w uplecionym koszu wiklinowym wyściełanym sianem, którą obserwowałem i w jakiś sposób delektowałem się przez cały czas, tym jakże pięknym cudem natury jakim jest za każdym razem, cud narodzin. I to nie ma znaczenia czy dotyczy to jelenia króla naszych kniei, sarny księżniczki pół i lasów czy dzika tak bardzo nie lubianego przez rolników a uwielbianego przez leśników i szanowanego przez myśliwych czy tego małego króla przestworzy jakim jest dziki gołąb - Synogarlica turecka.

I po woli kończy się tak jakże urokliwa i ciekawa opowieść wiosenna o synogarliczy. Pokładam nadzieje że życie tych młodych gołębi będzie ciekawe i pełne poznawczych doświadczeń. 

Mam nadzieje że jeszcze odwiedzą swoje miejsce w którym przyszły na świat pełen miłych ale też tych słych rzeczy.

Drugi pisklak już się niecierpliwi z jednej strony dla tego że został sam w gnieździe a z drugiej z cała pewnością zazdrości temu pierwszemu pisklęciu które już się usamodzielniło, choć w dalszym ciągu jest pod baczną kontrolą i opieką rodziców i wydaje się, że rodzice tak w przypadku tego w gnieździe jaki tego pisklęcia, które próbuje samodzielności nie pozostawiają bez opieki, co widać na dołączonych zdjęciach.

Jeszcze jedno, ostatnie spojrzenie za siebie, niczym pożegnanie, i już za chwile pisklę do niedawna, te drugie i słabsze rozprostowało skrzydła i wzbiło się w powietrze  odbijając się nóżkami od rantu balustrady. No cóż coś się zaczyna i coś się kończy, ten fragment życia małe dotychczas pisklęta maja już za sobą. Czas przyszedł na poznanie innego świata pełnego ciekawości i tajemnic, które za każdym razem będą ciekawić te ptaki. Pokładam nadzieje że rodzice jeszcze jakiś czas poświęcą by w tamtych warunkach jeszcze się choć przez chwile opiekować się do osiągnięcia pełnej samodzielności.

Na tym kończymy te opowieść, może kiedyś jeden z tych gołąbków zawita na mój balkon i choć przez chwile pogrucha sobie w oczekiwaniu na garstkę grochu.

A jednak to nie koniec, sądziłem, że po osiągnięciu lotności gołębie opuszczą mój balkon na dobre, a jednak tak się nie stało. Odwiedzają mnie a nawet przesypiają w swoim starym gnieździe, co prawda oczyszczonym z nieczystości i wysłanym świeżym sianem, całą noc w osłonie balustrady i coraz to większych pędów pomidorów, które rosną do góry i tym samym przysłaniają kosz wiklinowy, który do niedawna służył jako gniazdo synogarlic.

Jednak to nie koniec, tak niedawno małe pisklęta, dziś już sporej wielkości gołębie w dalszym ciągu odwiedzają swoje dawne gniazdo w którym za każdym razem znajda coś pożywnego. Jakieś ziarno grochu czy innego ziarna typu pęczak czy kasza jęczmienna. 

Za każdym razem są zadowolone z obfitego "stołu" w swoim gnieździe, a spore już gałązki pomidorów rosnących na balkonie dokładnie kamuflują każdorazową obecność gości w gnieździe.

bottom of page